Czyli krótka historia o mnie i o powstałym blogu.
Mam na imię Klaudia.
Jestem spełnioną mamą 17 miesięcznej córki Martynki, która przyszła na świat w magiczny dzień 23 czerwca 2013 roku w Zakopanem.
Kto zgadniecie co jest w tym dniu ?
Tak, to właśnie dzień Ojca!
Sprawiła Mężowi taki cudowny prezent, przychodząc na świat właśnie w tym dniu. Dokładnie pięć dni, po wyznaczonym terminie. Inspiracją do stworzenia tego bloga jest właśnie moja córa Martynka.W tym miejscu chciałabym dzielić się z Wami moimi przeżyciami, doświadczeniami, problemami związanymi z tym pięknym stanem, jakim jest macierzyństwo. Będę tu również umieszczać swoje przemyślenia i poglądy na różne tematy. Będziecie mogli również śledzić w małym stopniu co dzieje się w naszym życiu. Jak rozwija się moja córka Martynka etc. Jedni mnie pokochają, drudzy znienawidzą jak w życiu.
Jestem osobą szczerą, często aż do bólu. Nie kolekcjonuje znajomych,jak zapałek. Jeśli kogoś nie lubię,po prostu tej osobie o tym powiem. To już taki charakter,którego nie dam rady zmienić. Jak każdy mam swoje wyznaczone cele, priorytety. Tak mam swoją pisząc, kolokwialnie KROWĘ (cel). Czyli Konkretny Realny Osiągalny Wymierny i Ambitny cel.
Jednych z celów jakie sobie wyznaczyłam, to otworzenie właśnie tego bloga. Jest to pewnego rodzaju wyzwanie dla mnie, odskocznia od rzeczywistości. Bardzo mnie cieszy, że będę mogła podzielić się swoim szczęściem, jakie daje mi macierzyństwo. Znajdziecie tutaj wielotematyczne artykuły, głównie związanymi z dziećmi. To przecież dzieci są sensem naszego życia. Znajomi, którzy będą czytali mojego bloga, pokrótce znają moją historie życia, często gubią się już na początku, ponieważ moja historia w pewnych momentach brzmi jak kryminał… Nie wszyscy znani są pod trzema nazwiskami, a miejsca zamieszkania nie można policzyć już na palcach u dłoni, ale może o tym w innym wpisie.
Słyszeliście kiedyś o takim stwierdzeniu, że jak ktoś się urodził pod stołem, to na stół nie wyjdzie? Należę do osób, które nie urodziły się “na stole”tylko niestety pod stołem. Wszystkiego w życiu wspólnie z Mężem musimy dorobić się sami zaczynając od cukierka po “wymarzony dom”,dlatego też w czasie już urlopu macierzyńskiego, gdy Martynka miała 7 miesięcy, wyjechaliśmy zagranice na Korsykę (wyspa Francuska koło Włoch) wraz z Moim Mężem (który pracował tu x lat), aby córka mogla wychowywać się z obojgiem kochających ją rodziców. Przez ostatni rok jestem z daleka od mojej rodziny, znajomych. Jak wszystko ma swoje plusy i minusy. Przeciągu ostatnich trzech dni dużo się działo… długa historia, może opiszę to w kolejnych wpisach. Ostatecznie podjęta decyzja wracamy. Do swojego kraju, na jak długo nie wiem… Nic nie planuje, bo jak widać i tak życie weryfikuje… Jednego czego jestem pewna to, że jestem szczęściarą. Część z Was pomyśli, co ona piszę, przecież kilka zdań wcześniej pisała, że urodziła się “pod stołem” nie ma super wymarzonego domu z ogródkiem, nawet psa i nie jeździ mercedesem „klasy S „Owszem tak jest, ale za to mam zdrową, uśmiechniętą wspaniałą córkę i kochającego Męża. Zdrowie też nam dopisuje… czyli mamy wszystkie potrzebne rzeczy, żeby dorobić się i wyjść na przysłowiowy stół.
Kiedyś rozmawiając z kolegą,właśnie przytoczył mi takie słowa: ,,Jeśli ktoś urodził się pod stołem, to na stół nie wyjdzie ?” I właśnie wtedy pomyślałam sobie w głębi duszy „a guzik prawda” w moim przypadku będzie inaczej i wspólnie z rodziną wyjdziemy na przysłowiowy stół, żeby nasze dzieci miały w życiu lepszy start niż my. Bez błąkania się po świecie z dala od znajomych rodziny itd. Wierze w to, że da się ciężką pracą i ambicjami wyjść na owy stół. Podam krótki przykład: Na świecie jest kilka modeli rodzin, jedni mają „Kochającą Mamę, Kochającego tatę i byt materialny”. Urodzili się np. w dzielnicy Zakopanego, mają trzy działki i cztery wielkie pensjonaty, kupę lokat. A nie którzy nie mają takiego dobrego startu zapewnionego przez rodziców i wszystkie muszą dorobić się sami. Na przykład mają kochającą mamę i „egoistycznego dawce spermy” Pewnie część z Was wraca się czy dobrze przeczytało TAK EGOISTYCZNEGO DAWCE SPERMY, bo jak nazwać człowieka, który przez całe życie dziecka odkąd rozstał się z Matką „dziecka” nie interesuje się czy dziecko ma buty na zimę, czy ma co jeść, a w zasadzie to nawet nie wie, do której klasy chodzi dziecko.
Tak już bywa dzieci “ojców”sobie nie wybierają, ale to od nas kobiet zależy, jakiego nasze dziecko będzie miało ojca. Moje zdanie jest takie, że jak mają mieć „dawce spermy to lepiej, żeby dziecko nigdy go nie poznało” Myślę, że to lepiej dla jego zdrowia psychicznego. I piszę to z autopsji. Wracając do tematu stołu, jak wcześniej napisałam,urodziłam się pod stołem, ale dzięki mojej mamie i ojczymowi, z którym się wychowywałam, mam predyspozycje, żeby wyjść na stół i głęboko w to wierzę, że za kilka lat będę miała piękny dom z ogródkiem psa i wszystko, co mają Ci urodzeni na „stole”
Pamiętaj! Nie ważne czy urodziłeś się pod stołem, czy na stole to od Ciebie zależy, jak będzie wyglądać Twoje życie. Czy będziesz szczęściarą i czy za parę lat będziesz zadowolona ze swoich wyborów? Wszystko, co spotyka nas w życiu, jest przyczyną lub skutkiem naszych życiowych wyborów… Tylko od nas zależy czy podołamy wyzwaniom, jakie stawia nam życie 🙂
Zapraszam Was wszystkich do śledzenia mojego bloga, może to Wy będziecie świadkami jak małymi krokami wychodzę na „stół ”
4 komentarze
Zaczyna się ciekawie…;)
ciekawa historia 🙂
Mój synek urodził się 9 marca ale juz 8 lekarze mnie straszyli od rana i podawali kroplowki ale Piotrek miał inny plan, brzuch się powiększał od kroplówek ale nic z tego w końcu podjęta została decyzją o cesarce z powodów źle to tętna a mojego nadciśnienia i problemów z sercem. Ps. Ma Pani rację to od nas zależy jakie będzie nasze życie! Mówią, że jest księga w której wszystko jest zapisane a człowiek to marionetka czasem mam wrażenie, że jest to przeznaczenie, że odgrywa jakaś rolę ale jednak to ja podejmuje swoje decyzje albo może mi się tak wydaje ?:-)… życie potrafi zaskakiwać tak samo dziś jest dobrze jutro gorzej ale nie wolno się poddawać a jak ma się dla kogo walczyć to tym bardziej!
Myślę, że niewiele dzieli Cię od wejścia na ten stół 🙂