23 czerwiec 2013 roku…
Tak jak wspomniałam w poprzednim wpisie oczekiwanie na córkę było w nie których momentach stresujące.
Córka po strachu jaki napędziła mi pod koniec kwietnia po otrzymanych sterydach na rozwój płuc. Siedziała grzecznie pod sercem mamy. Mijały dni.. pierwszy termin wyznaczony przez USG później drugi z terminu miesiączki. Nagle wszystko się uspokoiło… uff ciąża donoszona.Wydawałoby się,że zła pasa minęła. W końcu po wielkiej ciszy…następuje przełom.
Pierwsze pojawiające się skurczę. Trafiam do szpitala 22.06.2013 w Zakopanem.( 4 dni po terminie ). KTG wykazuje skurcze co 15 minut , siedzimy z moim M. na sali porodów rodzinnych. Po kilku godzinach akcja porodowa cichnie. Przenoszą mnie na salę ,trzeba czekać.
Pamiętam ten dzień jak dziś , jak chodziłam po schodach. Podejrzewam,że wszystkie mamy po wyznaczonym terminie nie mogą się doczekać kiedy ujrzą swoje maleństwo . U mnie właśnie tak było tym bardziej ,że byłam jak wielki hipopotam 🙂 Wyobraźcie sobie chudzinę 49 kg ,która w czasie ciąży tyje 22 kg.
W końcu nadszedł wieczór… później noc. Obudziłam się koło drugiej w nocy. Z dziwnym uczuciem. Pobiegłam odruchowo do toalety. Patrzyłam i sama nie mogę uwierzyć. Odeszły ZIELONE WODY .I znowu moja ludzka wyobraźnia zaczęła działać o nie coś z dzieckiem chyba jest nie w porządku. Pierwsze badanie rozwarcie na 1 cm wow… skurczy brak.Lekarz mówi,że zielone wody po terminie to normalne. Uspokajam się,chociaż sama podświadomość już działa.
Godzina 3:30 zaczynają się delikatne skurcze ….
Godzina 9:00 rano skurcze regularne i coraz silniejsze, momentami nie wiem co mam z sobą zrobić. Natomiast rozwarcie tylko na 3 cm. Godzina 11:00 skurcze co 5 minut rozwarcie 4 cm . Lekarka nie ukrywa ,że coś jest nie w porządku. Kolejne badanie 4,5 cm przy regularnych skurczach widocznych na KTG
(łącznie 9,5 godziny od odejścia zielonych wód)
Godzina 12:00 : Wskazanie do CC z nieczuleniem zewnątrz oponowym. Anestezjolog zadał kilka pytań, i byłam już na sali operacyjnej .
Niedziela 23.06.2013 godzina 12:25.
Przychodzi na świat długo oczekiwana córka.Długość 60 cm szczęścia i waga 3900 gram . 10 puntów APGAR. Lekarze mówili,że będzie drobniutka po mamusi 🙂 Jednak nie sprawdziło się to 🙂 Była malutka jak to lekarze nazwali “smoczyca “. Ciekawostką przyjścia na Świat małej Martynki było to,że wychodząc z brzucha chwyciła się “zielonego prześcieradła” Wszyscy na sali śmiali się,że z łóżka jej nie wygonie,bo nie dość,że w niedziele się urodziła,to prześcieradła nie chciała oddać.
Wracając do porodu… Lekarze po CC doszli do wniosku,że tak czy inaczej nie dałabym rady urodzić tak dużego dziecka… Ze względu na “ścieśnienie miednicy.” Niesamowite,bo w ciąży byłam w tej samej sprawie u ortopedy w Nowym Targu,który powiedział ze nie widzi przeciwwskazań do porodu naturalnego. Cała historia skończyła się szczęśliwie czuwał nad nami jakiś Anioł Stróż 🙂 Obecnie córka ma 17 miesięcy jest pogodnym,zdrowym dzieckiem,wszędzie jej pełno przewróciła moje życie do góry nogami. Przewartościowała moje życie Zmieniły się moje poglądy na życie , priorytety, myślenie. Wszystko zmieniło się o 180 stopni.
Jestem szczęściarą,bo jestem mamą !!! 🙂 Dla mnie nie jest tu ważne czy dziecko przychodzi na Świat droga naturalna czy poprzez cesarskie cięcie. Opinie na ten temat są różne… a dla mnie najważniejsze,że dziecko przychodzi na Świat cale i zdrowe. Poród naturalny czy CC nie decydują o tym czy jesteśmy gorszymi czy lepszymi matkami.
4 komentarze
Niezłe ziółko z córeczki i jak duza 🙂 gratulacje
Wow to rzeczywiście Pani była chudzina Wow hehehe ps. Córeczka spora. Lubie bardzo takie fotki.
Ojej, wiesz, ze miedzy naszymi córkami są tylko 3 dni różnicy 🙂 Rozalka urodziła się w czwartek, 20 czerwca 2013 i tez po 9 godzinach naturalnego porodu zapadła decyzja o CC, i tez było to około południa 🙂 różnica jest tylko taka, ze ja rodzilam w terminie 🙂
to wiele Nas łączy 🙂 Całuski dla Rozalii 🙂